Archiwum Polityki

Komu służy Kisza Kurabu

Japoński dziennikarz Yu Terasawa zaskarżył do sądu ministerstwo sprawiedliwości, ponieważ w dwóch sądach odmówiono mu wejścia na rozprawę, a w innym – wydania kopii wyroku. Terasawa, który pisuje do tabloidów, nie należy do żadnego z około tysiąca klubów prasowych przy instytucjach, tzw. Kisza Kurabu, które monopolizują dostęp mediów do źródeł informacji. Kluby te, które istnieją przy większości instytucji publicznych i niektórych prywatnych, powstały w XIX w. Ich usługi kupuje się w formie abonamentu miesięcznego, na który mniejsze media nie mogą sobie pozwolić.

Najbardziej skarżą się korespondenci zagraniczni, którym wielokrotnie zatrzaskiwano drzwi przed nosem – pisze hiszpańska agencja EFE. Unia Europejska określiła system Kisza Kurabu jako „ograniczenie wolnego obiegu informacji”. W odpowiedzi potężne Stowarzyszenie Redaktorów Japońskich stwierdziło, że opinia ta jest stronnicza, błędna i opiera się na nieznajomości systemu japońskiego. Hiroszi Wada, redaktor naczelny gazety ekonomicznej, bierze system w obronę. – Nie można wpuszczać na konferencję prasową oraz udostępniać wyrok sądu „komukolwiek” – mówi.

Polityka 48.2004 (2480) z dnia 27.11.2004; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 16
Reklama