Od kilku dziesięcioleci niekwestionowanym liderem w światowym rankingu artystycznych kalendarzy pozostaje Pirelli Calendar, a każda jego nowa edycja przyjmowana jest przez fanów fotografii z wielkim zainteresowaniem. Wydawany jest od 1964 r. Wszelako od kilku lat jego sławie coraz poważniej zagraża kalendarz wydawany przez producenta znanej kawy Lavazza (także włoska firma). Zaczęli znacznie później (w 1993 r.), ale niezwykle ambitnie; dwie pierwsze edycje przygotował sam wielki Helmut Newton. Później bywało różnie, a wielu miłośników fotografii zarzucało firmie, że pod płaszczykiem promocji artystycznych zdjęć zbyt nachalnie przemyca reklamę kawy. W ostatnich jednak latach Lavazza wyraźnie podciągnęła poziom, m.in. za sprawą takich mistrzów obiektywu jak David LaChapelle czy Thierry Le Goues. Także tegoroczny kalendarz świadczy o tym, że Pirelli przybył naprawdę groźny rywal. Zdjęcia wykonał znany infant terrible fotografii Holender Erwin Olaf. Temat fotografii zdaje się banalny: cyrk. Został on jednak potraktowany bardzo osobliwie i ekscentrycznie. To połączenie sennych wizji i dziwacznej rzeczywistości, nieokiełznanej fantazji i szczypty perwersji, mnogości skojarzeń i symboli z humorem oraz ironią. Rozwibrowane, utrzymane tylko w trzech kolorach (biały, czerwony i czarny) zdjęcia przyciągają uwagę. Część z nich trafiła zresztą do kampanii reklamowej firmy i można je oglądać na ogromnych billboardach także przy polskich ulicach i drogach. Wkrótce swoją nową edycję ze zdjęciami niegdysiejszego ulubionego fotografa księżnej Diany Patricka Demarchelier zaprezentuje Pirelli. Zapowiada się ciekawe artystyczne starcie dwóch gigantów czarnych produktów (kawy i opon).
+++
Polityka
48.2004
(2480) z dnia 27.11.2004;
Kultura;
s. 62
Reklama