Archiwum Polityki

Balon

A niechże ten sejm jak najrychlej wciórności wezmą! (...) Dwa miesiące sejm radzi i, co prawda, to radzi siarczyście. Żeby gadaniem można Polskę dobrze na nogach postawić, to by stała jak mur, a gdyby gadaniem można ludzi uszczęśliwić, to by im brakło tylko ptasiego mleka. (...) Dużo mędrków, dużo kandydatów na teki ministerialne, dużo mąciwodów i widzę, że ten sejm niezdolny do tego, do czego wybrany. Burzą stare, a nowego nie umią i nie chcą postawić. A każdy ma pełną gębę Ojczyzny. (...) Uchwalono sporo ustaw, które lepiej, żeby były słońca Bożego nie widziały...” – tak pisał Jakub Bojko o przedmajowym sejmie II Rzeczypospolitej. Gdyby nie łagodna poczciwość tonu, sądzić by można, że wypowiada się o naszym obecnym, który, wypisz wymaluj, tylko w pogorszonej i schamionej wersji. A każdy ma gębę pełną Ojczyzny.

Partyjniacka licytacja w „patriotycznym” przede wszystkim schlebianiu rodakom i specyficznie pojętej polskości popycha naszych polityków poza wszelkie granice śmieszności. Ostatnio na przykład Lech Kaczyński dla „przywrócenia mieszkańcom Warszawy pamiątki po dniach triumfu polskiej nauki i polskiego lotnictwa” wmurował w stolicy tablicę pamiątkową ku czci balonu „Gwiazda Polski”, który w 1938 r. miał pobić światowy rekord wysokości. Drobny problem w tym, że – jak przypomina dziennik cotygodniowy „Nie” – „Gwiazda Polski” nie tylko rekordu nie pobiła, ale nawet w ogóle nie wzniosła się w powietrze, gdyż gaz, którym ją napełniano, wybuchł, zanim się jeszcze nieśmiało choćby zdążyła zaokrąglić. Dosyć to oryginalny symbol „triumfu polskiej nauki i polskiego lotnictwa” (a słowa te pochodzą z oficjalnego biuletynu magistratu).

Polityka 48.2004 (2480) z dnia 27.11.2004; Stomma; s. 114
Reklama