Archiwum Polityki

Gdzie będzie praca?

W 2006 r. kolejne kraje Unii Europejskiej otworzą dla nas swoje rynki pracy. Ale o obiecanym eldorado dla bezrobotnych na razie trzeba zapomnieć.

W Brukseli trwa gorączkowe liczenie polskich budowlańców, lekarzy i piekarzy; w najbliższych tygodniach Komisja Europejska przedstawi raport na temat wpływu emigrantów z 10 nowych krajów członkowskich na rynki pracy starej Unii. Nieoficjalnie wiadomo, że będzie on dla nas pomyślny. Na Wyspach pojawiło się około 300 tys. Polaków; do Irlandii pojechało 100 tys.; do Szwecji trafiło około 40 tys. – głównie potrzebnych tam pilnie budowlańców i robotników rolnych, lekarzy, stomatologów. W Brukseli już wiadomo – trzy kraje, które otworzyły swe rynki pracy, nie żałują.

Tylko one szeroko otworzyły drzwi dla poszukujących pracy Polaków. Pozostałe mogą to zrobić od 1 maja 2006 r., 2009 r. albo też czekać nawet do 1 maja 2011 r.; ten wariant od początku wybrały Niemcy i Austria.

Wbrew spodziewanej pozytywnej opinii Brukseli i składanym jeszcze w trakcie negocjacji zapewnieniom, swych rynków pracy od 1 maja 2006 r. nie otworzą zapewne Włosi i Francuzi. Sami borykają się z rosnącym bezrobociem i niezadowoleniem społecznym. Nad Sekwaną nie ma nastroju do przyjaznych gestów wobec emigrantów. Pod znakiem zapytania pozostaje decyzja Hiszpanii – bo choć na Polaków czekają miejsca pracy w hotelach, na budowach i w rolnictwie, narasta tam problem nielegalnych przybyszy z Afryki.

Lepsze informacje docierają ze Skandynawii. Polski rząd spodziewa się, że 1 maja otworzą się rynki pracy Danii i Finlandii. Podobnie może być ze stowarzyszonymi z UE Norwegią i Islandią. Życzliwe sygnały płyną też z Grecji i Portugalii.

Ale głównym celem podróży Polaków pozostaną w 2006 r. Wyspy Brytyjskie. Anglicy szacują, że na chętnych czeka jeszcze 200 tys.

Polityka 1.2006 (2536) z dnia 07.01.2006; Raport; s. 10
Reklama