Archiwum Polityki

Elitarni

Warszawskie elitarne gimnazja, działające przy najlepszych liceach, gdzie o jedno miejsce ubiega się niekiedy ośmiu dwunastolatków, dostały z ratusza ultimatum: likwidacja lub rejonizacja. Ministerstwo Edukacji zapowiada, że przyjrzy się sytuacji w całym kraju. Czyżby najlepsze gimnazja były nielegalne?

Gimnazja, które powstały w 1999 r. w efekcie reformy oświaty, miały być równe i sprawiedliwe. Czyli – rejonowe. Szkoła ma obowiązek wszystkich z rejonu przyjąć i koniec. Co prawda na koniec podstawówki (skróconej do 6 lat) organizowany jest sprawdzian zewnętrzny, ale – wedle założeń reformatorów – nie powinien on decydować o czymkolwiek. Ot, taka ogólna orientacja w postępach ucznia. (Podobny egzamin wieńczy naukę w gimnazjum, tu jednak wyniki są jednym z ważniejszych elementów decydujących o przyjęciu do liceum).

Można powiedzieć, że z braku innych pomysłów ten był wręcz fundamentalny. I cóż się stało, nim gimnazja na dobre okrzepły? W Warszawie i innych wielkich miastach rodzice i uczniowie, którym zależy na edukacji, rokrocznie składają papiery do kilku szkół i z biciem serca oczekują na wyniki. Gimnazja podzieliły się bowiem na dobre i zwykłe. Do dobrych obowiązuje mniej lub bardziej zakamuflowana selekcja.

Szkoły wyłamane

Pierwszy wyłom w egalitarystycznym systemie uczyniły szkoły społeczne i prywatne. Tam za naukę trzeba płacić, a o przyjęciu dziecka decyduje świadectwo z podstawówki, wynik egzaminu na koniec tej szkoły i egzamin wstępny, którego w zasadzie przeprowadzać nie wolno, więc najczęściej nosi nazwę rozmowy kwalifikacyjnej lub testu.

Drugiego wyłomu dokonały renomowane licea w dużych miastach, które prowadzą rozszerzoną naukę języka obcego lub są dwujęzyczne. Uznały, że dobiorą sobie młodzież już etap wcześniej. Tłumaczyły, że trzy lata liceum (bo tę fazę edukacji też skrócono) to za mało na wyśrubowany program. Niech więc najpierw młodzież uczy się trzy lata w przylicealnym gimnazjum, a potem – trzy w liceum.

Polityka 1.2006 (2536) z dnia 07.01.2006; Społeczeństwo; s. 74
Reklama