Na polskich drogach znowu pojawiły się blokady. W ostatnim tygodniu najdramatyczniejszy przebieg miał protest rolników w Cieni Drugiej koło Kalisza. Kilkuset demonstrantów starło się z policją. W ruch poszły kamienie, sztachety, kawałki cegieł. W efekcie policja użyła tzw. pocisków niepenetracyjnych, czyli gumowych pocisków miotanych ze strzelb gładkolufych typu myśliwskiego (najczęściej używa się pocisków o średnicy 17 i 18,8 mm). W wyniku starcia z policjantami kilku rolników zostało rannych, jeden z nich, trafiony gumowym pociskiem, stracił oko. Raniono także jednego z policjantów. – Trafienie gumową kulą przypomina bardzo silne uderzenie, ale nie dochodzi do przebicia ciała. Efektem mogą być jedynie siniaki lub otarcie. Przed użyciem takiej broni konieczne jest oddanie salwy ostrzegawczej, a następnie celowanie w dolną część ciała, poniżej pasa – tłumaczy komisarz Sławomir Cisowski, rzecznik komendanta głównego policji. W jaki więc sposób jeden z manifestujących stracił oko? – Średnica kuli jest mniejsza od oczodołu człowieka. Niestety nie możemy wyeliminować przypadków rykoszetu. Pocisków niepenetracyjnych używa się w ściśle określonych przypadkach, m.in. podczas odpierania napaści, gwałtownego zamachu na mienie, życie lub zdrowie ludzkie, pościgu za sprawcą takiego zamachu. – Obecnie praktycznie ograniczyliśmy stosowanie tej broni do sytuacji zagrożenia życia lub zdrowia funkcjonariuszy, nigdy w zastępstwie policyjnej pałki czy tarczy – dodaje komisarz Cisowski.
Nie po raz pierwszy broń ta okazała się aż tak groźna. Prawie cztery lata temu podczas demonstracji radomskiego Łucznika przed MON fotoreporter „Naszego Dziennika” stracił oko.