Archiwum Polityki

Herkules na czele Mincówki

Resort gospodarki skutecznie połykał dotąd inne resorty (jak choćby handlu). Stąd i jego urzędnicy (w końcu 2002 r. – 895 osób) z gmachu przy pl. Trzech Krzyży do dziś, z uwagi na swego pierwszego gospodarza zwanego Mincówką, nie obawiali się zapowiadanej fuzji z resortem skarbu. Spokojnie pracowali w budynku uchodzącym za najlepszy ministerialny gmach w Warszawie. Ale premier Leszek Miller zaskoczył wszystkich. Skarb zostawił w spokoju, zmieniając tam jedynie ministra, natomiast resort gospodarki zniósł, włączając jego komórki i pracowników do mniejszego – resortu pracy (577 urzędników). Ministerstwo to zajmowało dotąd mało reprezentacyjną kamienicę przy ul. Nowogrodzkiej. Okna gabinetu jednego z wiceministrów wychodzą na jej podwórko. Daleko tu do poziomu Akwarium, jak w Mincówce zwie się ciąg ministerialnych gabinetów do pracy i odnowy sił, ze ściśle kontrolowaną elektronicznymi przepustkami strefą dostępu.

Ale choć Dawid pożarł Goliata, to dotąd nie doszło do większego desantu urzędników z Nowogrodzkiej na pl. Trzech Krzyży. Minister Jerzy Hausner, który stanął na czele nowego MGPiPS, w łączonych resortach zastał 1472 urzędników oraz 52 departamenty i biura. Do przejściowej struktury nowego ministerstwa dodał jeszcze Biuro Budżetu Resortu. Docelowa struktura MGPiPS (gotowa ma być w marcu) powinna być jednak przejrzysta i ściśle dostosowana do potrzeb, bo w Mincówce uwije sobie gniazdo biurokratyczna hydra. Pokonany przez Herkulesa mityczny potwór miał wiele głów, które odrastały natychmiast po ich odcięciu. Czy minister Hausner będzie Herkulesem?

Polityka 8.2003 (2389) z dnia 22.02.2003; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama