Archiwum Polityki

Kto chce pompować iracką ropę?

W konflikcie irackim niezwykle istotny jest rzecz jasna wątek ropy naftowej. W końcu Irak posiada drugie co do wielkości zasoby tego surowca w świecie: 112 mld baryłek w zbadanych złożach, z tego 35 mld do natychmiastowej eksploatacji. Z tego powodu ponad 40 przedsiębiorstw naftowych z całego świata prowadzi od 1998 r. mniej lub bardziej zaawansowane negocjacje z Bagdadem. Szczególnie blisko celu są dwie: francuski gigant TotalFinaElf oraz rosyjski Łukoil, które w sumie posiadają opcję na wydobycie jednej czwartej zbadanych zasobów. Czekają tylko na zniesienie embarga, którym obłożone są dziś wszelkie kontakty handlowe z Irakiem. Dwa giganty amerykańskie ExxonMobil i Chevron-Texaco, eksploatujące m.in. pola naftowe w sąsiednim Kuwejcie, też chciałyby sforsować iracką granicę na razie przed nimi zamkniętą. Z ewentualną nową proamerykańską administracją w Bagdadzie łatwiej by było pokonać konkurencję Francuzów, Rosjan i kolejnych chętnych na iracką ropę: Indonezyjczyków, Malezyjczyków, Chińczyków, Japończyków i Australijczyków.

Na razie jednak – gdyby doszło do wojny – ceny ropy mogą gwałtownie wzrosnąć i przekroczyć 50 dol. za baryłkę, a nawet dojść do 100, jak to miało miejsce podczas pierwszej wojny irackiej w 1991 r. Ale to czarny scenariusz, przewidujący długotrwały konflikt typu wietnamskiego. Krótka operacja zakończona sukcesem doprowadziłaby zdaniem analityków do powrotu do normalnej ceny 22 dol. za baryłkę już w lipcu tego roku.

Polityka 8.2003 (2389) z dnia 22.02.2003; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 15
Reklama