Twórczość meksykańskiej malarki Fridy Kahlo, zmarłej niespełna pół wieku temu, w lipcu 1954 r., stała się modna dopiero niedawno. Jej dzieła, znane przedtem tylko nielicznym historykom sztuki, biją dziś rekordy cenowe, a burzliwe życie Fridy doczekało się ponad stu książkowych biografii i wzruszającego filmu autorstwa Julie Taymor. Frida, brawurowo grana przez Salmę Hayek (za tę rolę należy jej się Oscar), była fascynującą kobietą, pełną radości, pomimo nieszczęść, jakich nie szczędził jej los. Ta piękna aztecka dziewczyna w młodości przebyła chorobę Heine-Medina, potem uległa groźnemu wypadkowi samochodowemu, miała zmiażdżony kręgosłup, przeszła dziesiątki skomplikowanych operacji, groził jej paraliż. Cudem uratowana, została żoną słynnego artysty Diega Rivery, a później kochanką Lwa Trockiego. Miała wielki talent plastyczny, który umiała wykorzystać, choć w epoce, w której żyła, nie doceniano go. Naiwne surrealistyczne obrazy, „wstążki zawiązane na bombach”, jak mawiał o nich Breton, powstawały w bólu, co film z dyskrecją przedstawia. Jednak prawdziwym tematem melodramatu Taymor jest płomienne uczucie Fridy i Rivery, które przetrwało próbę czasu. Koniecznie trzeba to zobaczyć.
(JAW)
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe