Archiwum Polityki

Śmierć za mięso

Uchylenie przez Sąd Najwyższy wyroków w tzw. aferze mięsnej nie oznacza, że oskarżeni w tamtym procesie zostali zrehabilitowani. SN uznał jedynie, że orzeczenie w 1965 r. kary śmierci dla Stanisława Wawrzeckiego i czterech kar dożywotniego więzienia dla innych oskarżonych naruszało w rażący sposób przepisy ówczesnego prawa karnego. Wawrzeckiemu (dyrektorowi Miejskiego Handlu Mięsem Warszawa Praga) i dziewięciu innym osobom zarzucano przyjmowanie korzyści majątkowych od podwładnych. Czyn ten był zagrożony maksymalną karą 5 lat więzienia. Proces toczył się jednak w trybie doraźnym, co oznaczało możliwość nadzwyczajnego zaostrzenia kary i przekreślało możliwość odwołania się od wyroku. 2 lutego 1965 r. sędzia Roman Kryże ogłosił karę śmierci. Adwokaci Wawrzeckiego próbowali wnieść rewizję, twierdząc, że z powodu uchybień wyrok nie zapadł w trybie doraźnym, ale zwykłym. Bez skutku. Rada Państwa nie skorzystała z prawa łaski i 19 marca 1965 r. w więziennym formularzu w rubryce „przyczyna zgonu” lekarz wpisał: wykonanie wyroku przez powieszenie.

Dlaczego tak błyskawicznie rozprawiono się z Wawrzeckim? Jego żona Bożena opowiadała, że po ogłoszeniu wyroku mąż zerwał się z ławy i próbował bronić. Podczas procesu przyznał się do łapówkarstwa, ale nie obciążył nikogo z przełożonych. Teraz chciał ujawnić nazwiska, ale milicjanci natychmiast wyprowadzili go z sali. Wawrzecka twierdziła, że mąż opłacał się partyjnym dygnitarzom i ludziom z Ministerstwa Handlu.

Dzisiaj nie ma wątpliwości, że wyrok zapadł na zamówienie polityczne. I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka podczas plenum KC stwierdził, że wystarczy powiesić kilkunastu aferzystów, a zapanuje porządek.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama