Archiwum Polityki

Zapomnieli o eurodietach

Wszyscy parlamentarzyści, którzy byli polskimi obserwatorami w Parlamencie Europejskim, w oświadczeniach majątkowych za 2003 r. musieli wpisać pobrane tam diety w euro. Jeśli ktoś tego nie zrobił, to powinien stanąć przed komisją etyki. Chyba że diet nie brał, ale o takim przypadku nie słyszałem – stwierdził Wacław Martyniuk, przewodniczący sejmowej komisji regulaminowej i spraw poselskich. Martyniuk, zarazem rzecznik dyscypliny w klubie SLD, kiedy wypowiadał te słowa, zapewne nie przypuszczał, że spośród 21 posłów i senatorów SLD, byłych obserwatorów w PE, jedynie pięciu w oświadczeniach wspomniało o dietach w euro. Obserwatorom za każdy dzień zasiadania w PE przysługiwało 257 euro diety. Łączną uzyskaną kwotę należało wpisać do oświadczenia. Poseł Ryszard Kalisz przyznał jedynie, iż diety brał, natomiast kwoty nie podał. Z obowiązku spośród obserwatorów, posłów SLD, wywiązali się jedynie Jerzy Jaskiernia: („w przeliczeniu na złotówki – 23 821 zł”) i Zofia Grzebisz-Nowicka, która ujawniła nawet, iż 2827 euro trzyma na koncie w banku ING w Brukseli. Ani słowem o dietach w euro nie wspomnieli m.in.: Józef Oleksy, Piotr Gadzinowski, Tadeusz Iwiński, Andrzej Pęczak, a Jerzy Wenderlich napisał wręcz: „poza wynagrodzeniem w Sejmie nie osiągam żadnych innych dochodów”. Diet w euro nie wykazali także Sylwia Pusz (obecnie w SDPL), Janusz Lisak (dawniej w UP), Krzysztof Rutkowski (FPK) i Andrzej Gałażewski (PO). Kilku obserwatorów podało jedynie wysokość diety, nie ujawniając już liczby dietodajnych dniówek. Pełną kwotą pochwalili się nieliczni: Adam Biela (LPR) – 8 tys. euro, Antoni Macierewicz (RKN) – po 500 euro miesięcznie oraz – co warto zauważyć – cała czwórka obserwatorów z Samoobrony.

Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama