Archiwum Polityki

Hazardzista

++

Autentyczna historia zdefraudowania przez szanowanego pracownika kanadyjskiego banku 10 mln dol. nie wywołuje dziś takiego dreszczyku emocji jak 12 lat temu, kiedy rozpisywała się o niej światowa prasa. Skala współczesnych przestępstw białych kołnierzyków wydaje się zdecydowanie większa, o czym i Polacy zdążyli się chyba przekonać, śledząc podejrzane interesy niektórych naszych biznesmenów. Szczęśliwie film „Hazardzista” Brytyjczyka Richarda Kwietniowskiego (jego rodzina wywodzi się z Polski) nie jest typowym kryminałem, akcentującym sensacyjny aspekt sprawy, tylko surowym studium psychologicznym narastającej paranoi głównego bohatera. Wyglądający na poczciwego urzędnika Dan Mahowny (Philip Seymour Hoffman) okazuje się nieuleczalnie chorym nałogowcem, który sprzedałby własną żonę, byle zasiąść przy stole w kasynie. Mataczy, prowadzi podejrzane kombinacje, w końcu nawet kradnie, ale nie po to, by zdobyć fortunę, tylko żeby grać. Im większa stawka, z tym dzikszą ochotą traci pieniądze w czasie kolejnych nocy spędzonych w Las Vegas. Ten, kto nie ma w sobie żyłki hazardzisty, pewnie uzna Mahowny’ego za beznadziejny przypadek nadający się do leczenia psychiatrycznego. Warto jednak pamiętać, że już Dostojewski ostrzegał w „Graczu” przed zgubną pasją, która może dopaść każdego. Wizja Kwietniowskiego nie nawiązuje wprawdzie do tradycji literackiej, lecz pozostaje w pamięci nie mniej mocno.

Janusz Wróblewski

$$$1$$$


+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 32.2004 (2464) z dnia 07.08.2004; Kultura; s. 51
Reklama