Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Problem z żądłem

Jedz cebulę, czosnek lub zażywaj duże dawki witaminy B, radzą gazety pytającym, jak ustrzec się przed atakiem pszczoły bądź osy. Tego lata każdego dnia strażacy setki razy wyjeżdżają do likwidacji gniazd lub przeganiania żądlących rojów. W niektórych województwach takie interwencje to ponad połowa ze wszystkich podejmowanych przez strażaków. – Znaczna część wezwań jest nieuzasadniona. Medialny „owadzi alert” spowodował, że strażacy wzywani są do mieszkań, gdzie kilka zabłąkanych os znalazło sobie coś do jedzenia – informuje Katarzyna Boguszewska z Komendy Głównej PSP.

– Pszczoły albo ciężko pracują, albo intensywnie rozmnażają się. Deszczowy i chłodny lipiec utrudniał owadom pracę. Ich liczba znacznie więc wzrosła. Osy też miały szczęście, tegoroczną łagodną zimę przeżyło więcej rojów niż zwykle – wyjaśnia prof. Jerzy Wilde, kierownik Katedry Pszczelnictwa Wydziału Bioinżynierii Zwierząt Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. – Ale nie ma powodu do obaw. Jedynie ci, co niszczą im gniazda, powinni być gotowi na żądlący odwet.

Sceptyczny wobec owadziej afery jest prof. Stefan Niesiołowski, entomolog z Uniwersytetu Łódzkiego, były poseł: – Ludzie chcą wiedzieć, czy i dlaczego liczba owadów wzrosła, a media, by zaspokoić ich ciekawość, rozpowszechniają bezsensowne teorie. Ostatnio czytałem, że liczba os i pszczół wzrosła, ponieważ ludzie wytępili komary. Z tego co wiem, te ostatnie mają się u nas świetnie, a związku przyczynowo-skutkowego i tak by nie było.

W Pogotowiu Ratunkowym alertu nie ogłoszono. – Wezwań do użądlonych osób mamy nie więcej niż w ubiegłych latach. A groźne przypadki użądlenia w język bądź w przełyk najczęściej zdarzają się tym, którzy napoje piją wprost z butelki, kartonu lub puszki.

Polityka 34.2004 (2466) z dnia 21.08.2004; Ludzie i wydarzenia; s. 13
Reklama