Buszmeni w wielu regionach Afryki, Indianie, nomadzi w Amazonii, różnorodne szczepy wyspiarzy na Pacyfiku czy Oceanie Indyjskim. Jest ich aż 300 mln, w mniej więcej pięciu tysiącach grup etnicznych, rozsianych na wszystkich kontynentach: od Eskimosów w Arktyce do aborygenów na Tasmanii. To ludność pierwotna, tubylcy zwani właśnie albo aborygenami, albo – tam gdzie zyskali większe uznanie – pierwszymi narodami. W ubiegłym tygodniu przeszedł, niemal niezauważony, Międzynarodowy Dzień Ludów Tubylczych, organizowany od 1994 r. z pomocą ONZ. Rzecznicy tych ludów alarmują: aborygeni padają ofiarą rasizmu, polityki asymilacji i wypierania ich z terenów, na których żyją. Ponadto – pisze tygodnik „Le Nouvel Observateur” większość współczesnych mieszkańców planety patrzy na aborygenów jako ludzi prymitywnych. Oni tymczasem widzą problem inaczej. Buszmeni z pustyni Kalahari zaskarżyli rząd Botswany protestując przeciw wywłaszczeniu terenów plemienia. Ich przedstawiciel – na początku procesu – zażądał od sądu uznania, że „ich tryb życia jest równie nowoczesny jak sędziów”.
Polityka
34.2004
(2466) z dnia 21.08.2004;
Ludzie i wydarzenia. Świat;
s. 14
Reklama