Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Mecenas z Woronicza

Niegdyś filmy do kin powstawały w państwowych studiach filmowych. Dziś zajmuje się tym kto chce, ale wszyscy i tak zerkają na publiczną telewizję, która ma pieniądze i gotowa jest dzielić się nimi z kinematografią. TVP wspiera finansowo produkcję 12 nowych pełnometrażowych filmów.

Niektóre z nich są już prawie ukończone i sporo o nich pisano („Mój Nikifor” Krzysztofa Krauze czy „W dół kolorowym wzgórzem” Przemysława Wojcieszka). Wśród docenionych przez TVP projektów znalazł się także „Skazany na bluesa” o słynnym muzyku rockowym Ryśku Riedlu (reż. Jan Kidawa-Błoński), „Mistrz”, opowieść o bezrobotnym cyrkowcu wędrującym po Polsce (reż. Piotr Trzaskalski) czy „Kochankowie roku tygrysa” o miłości Polaka i Chinki na początku XX w. Są filmy Krzysztofa Zanussiego i Feliksa Falka, a także dwójki laureatów Paszportu „Polityki” – „Jestem” Doroty Kędzierzawskiej o chłopcu, który uciekł z domu oraz „Wróżby kumaka” Roberta Glińskiego, adaptacja powieści Güntera Grassa. Te dwanaście tytułów wybrano spośród 25, które znalazły się w ścisłym finale wyścigu po pieniądze. Ale rocznie do Agencji Filmowej TVP wpływa około 200 nowych scenariuszy filmowych. Jest o co walczyć, bowiem telewizja publiczna wspiera każdą z tych produkcji kwotą 1–1,5 mln zł. Filmy stopniowo trafiać będą na ekrany kin, a mniej więcej rok później – na ekrany telewizorów. Wybory komentuje Andrzej Serdiukow, szef Agencji Filmowej TVP: „Chcemy, by nasze pozycje były ciekawe, mądre i udane artystycznie. Wybieramy projekty zarówno uznanych twórców jak i młodych reżyserów.

Polityka 34.2004 (2466) z dnia 21.08.2004; Kultura; s. 54
Reklama