Za PRL był jeśli nie oknem, to przynajmniej lufcikiem na świat piosenki. W III RP działo się różnie. W ostatnich odsłonach festiwalu w Sopocie polscy wykonawcy wyraźnie przeważali i nie inaczej będzie teraz, 20 i 21 sierpnia, gdzie na trzy zaplanowane koncerty dwa będą miały obsadę krajową. Nie znaczy to, że nasi są lepsi od zagranicznych, a tylko tyle, że na najlepszych nas nie stać. W tym roku budżet imprezy wynosi 3 mln zł, połowę zeszłorocznego. Wcześniej bywało i 9 mln. – Program jest wypadkową możliwości finansowych oraz możliwości przyjazdu artystów zagranicznych do Sopotu – kwituje sprawę dyrektor festiwalu Marek Sierocki. Z tych powodów nie zobaczymy gwiazd pierwszej wielkości z obszaru anglosaskiego. Będziemy mieć przeto reżyserowany przez Jacka Kęcika koncert „Czas płynie jak rzeka” z piosenkami Czesława Niemena, benefis Krzysztofa Krawczyka na 40-lecie działalności estradowej (będą go wspomagać m.in. Goran Bregović, Edyta Bartosiewicz i Piasek), natomiast drugi dzień imprezy śpiewany będzie po francusku przez Patricię Kass, In-grid, Belgijkę Kate Ryan i naszego rodaka Michała Kwiatkowskiego, który robi ponoć dużą karierę nad Sekwaną. Jest jeszcze smaczek dodatkowy. Otóż tegoroczny festiwal będzie ostatnim kierowanym przez Marka Sierockiego, który odchodzi z TVP, a zarazem ostatnim organizowanym przez telewizję publiczną. W przyszłym roku Sopotem zajmować się już będzie TVN. Jak się zatem okazuje, TVP przegrywa z konkurencją nie tylko w dziedzinie piłki nożnej.
Polityka
34.2004
(2466) z dnia 21.08.2004;
Kultura;
s. 56
Reklama