Wiceszef Partii Demokratycznej Jerzy Hausner powiedział, że w partii jest miejsce dla Zyty Gilowskiej. Okazuje się jednak, że była to nieuzgodniona z kierownictwem demokratów samotna akcja Hausnera. – To raczej wyraz dobrego wychowania prof. Hausnera, o którym wiemy nie od dziś, że jego stosunki z prof. Gilowską nie były zbyt ciepłe – mówi Mirosław Czech, sekretarz generalny demokratów.pl. – Zaskoczony pytaniem dziennikarza odpowiedział najbardziej kurtuazyjnie, jak potrafił. Szef partii Władysław Frasyniuk przyznaje, że Gilowska należała do najbardziej barwnej i energetycznej części Platformy, ale o jej wejściu w szeregi demokratów mówi z pewnym oporem: – Prof. Gilowska była w zespole eksperckim Unii Wolności, więc ją świetnie znamy, ale standardy etyczne muszą obowiązywać. Mogłaby do nas przystąpić pod warunkiem prześwietlenia lubelskiej sprawy od stóp do głów – mówi Frasyniuk. Czech jest jednak bardziej stanowczy, uważając, że partia nie może zaakceptować, by politycy zajmowali się promocją własnych pociech. Na razie demokraci nie otrzymali żadnego sygnału od Gilowskiej.