Archiwum Polityki

Kandydaci zza oceanu

3 czerwca z Kanady przylatuje do Polski Stanisław Tymiński. Zapowiadają się dodatkowe atrakcje, bo Stan swoją peruwiańską żonę zamienił na Chinkę poznaną w Internecie. Podczas tygodniowego pobytu ma ogłosić swój start w wyborach prezydenckich z ramienia Ogólnopolskiej Koalicji Obywatelskiej. W pamiętnych wyborach w 1990 r. przegrał dopiero w drugiej turze z Lechem Wałęsą, zdobywając ponad 3 mln głosów.

W ostatnim czasie Tymiński zajmował się biznesem. Postanowił kandydować, bo, jak twierdzi, Polsce potrzebny jest nowy układ polityczny. Choć przez wiele lat nieobecny w kraju, swe szanse ocenia wysoko. Liczy na gorące powitanie na Okęciu, chce wystąpić w telewizji. – Jest realna możliwość wygrania już w pierwszej turze – prognozuje. Na temat swojego programu na razie nie chce rozmawiać.

Jego głównym konkurentem może być inny zamorski kandydat. Nosi imię rzymskiego prawnika i zamierza wprowadzić Polskę do Północnoamerykańskiego Porozumienia o Wolnym Handlu (NAFTA). Liwiusz Ilasz, polski adwokat z Nowego Jorku, choć aktywność polityczną ogranicza do uśmiechu z plakatów w większych polskich miastach, swoją popularność u progu kampanii prezydenckiej szacuje na 15–20 proc. – Porażki nie biorę pod uwagę – mówi w rozmowie z „Polityką”. – Patriotyzm i rozsądek obywateli spowodują, że wygram. Za swój główny atut uważa apolityczność i fachowość. W Nowej Wizji Polski, jak nazywa swój program, postuluje wzmocnienie władzy prezydenckiej, zlikwidowanie finansowania partii politycznych z budżetu i zbliżenie do Stanów Zjednoczonych w polityce zagranicznej. Obaj kandydaci zapowiadają intensyfikację kampanii w czerwcu.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama