Archiwum Polityki

Mahler na tysiąc osób

Jeszcze tak nie było, żeby Filharmonia Narodowa kończyła sezon w Sali Kongresowej PKiN. W swojej siedzibie jednak nie zmieściłaby wszystkich wykonawców VIII Symfonii Gustava Mahlera, którą impresario Emil Dutmann, organizujący jej premierę w Monachium 12 września 1910 r., nazwał Symfonią Tysiąca. W rzeczywistości wystąpiło wówczas 1026 muzyków – ośmiu solistów, 171 członków orkiestry i 850 chórzystów (dwa chóry mieszane, jeden chłopięcy). Już pół wieku wcześniej zdarzały się tak monumentalne manifestacje muzyczne (np. Hector Berlioz prowadził zespoły złożone z 1200 wykonawców), jednak nigdy dotąd nie było to dzieło tak głębokie. Pierwsza część oparta jest na hymnie Veni Creator, w finale o wiele dłuższej drugiej części umuzyczniona została scena finałowa „Fausta” Goethego. Mahler wraca – jego muzyka, jeszcze nie tak dawno uważana za neurasteniczną i dziwaczną, w ostatnich czasach jest częściej wykonywana. Może znów jest czas na monumentalne muzyczne freski, w których znajdziemy odbicie naszych własnych niepokojów? Po prawykonaniu (pod batutą kompozytora) owacja trwała ponoć pół godziny. Ciekawe, ile będzie trwać 4 czerwca, po występie znakomitych solistów (m.in. Izabella Kłosińska, Marta Boberska, Jadwiga Rappe, Wojciech Drabowicz) i zespołów pod batutą Antoniego Wita.

Dorota Szwarcman

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Kultura; s. 65
Reklama