Archiwum Polityki

Los Latinos

Latynosi zdobyli Los Angeles. Wybór burmistrza świadczy, że rosną w siłę i wkrótce mogą przejąć władzę na Florydzie. A potem?

Po raz pierwszy od ponad stu lat burmistrzem Los Angeles został Latynos. „Nigdy nie zapomnę, skąd się wywodzę” – powiedział Antonio Villaraigosa, nowy ojciec drugiego pod względem liczby mieszkańców miasta w USA. Wybór polityka latynoskiego na to stanowisko jest kolejnym dowodem rosnącej siły chicanos. Villaraigosa odniósł zdecydowane zwycięstwo (59 proc. głosów) nad dotychczasowym burmistrzem Jamesem Hahnem (40 proc.). Obaj politycy należą do Partii Demokratycznej. Mniejszość latynoska – największa w USA – tradycyjnie głosuje na demokratów, z wyjątkiem Florydy, gdzie silne lobby emigrantów kubańskich popiera zdecydowanie republikanów.

Nowy i stary burmistrz Los Angeles symbolizują dwie Ameryki. Villaraigosa był wychowywany przez samotną matkę, dorastał w biednej części miasta, z dala od bogatych dzielnic i Hollywood, przerwał edukację na poziomie szkoły średniej, był działaczem związkowym, udało mu się też dokończyć naukę, a nawet pójść na studia, potem został radnym miejskim. Piął się w górę, w miarę jak rosła liczba i wpływy Latynosów w LA. Natomiast James Hahn, bezbarwny i konwencjonalny, jest synem znanego polityka Kennetha Hahna, który przez 40 lat zajmował ważne stanowiska w mieście i symbolizuje biały establishment. Hahn prowadził brutalną kampanię, starając się wzbudzić nieufność do kandydata latynoskiego, natomiast Villaraigosa kładł nacisk na możliwości Los Angeles oraz własną zdolność do jednoczenia ludzi różnych ras i kultur. Nie oszczędzał jednak rywala, zarzucając mu korupcję.

Latynosi stanowią prawie połowę mieszkańców 3,7-milionowego Los Angeles – miasta, w którym według spisu ludności używa się 92 języków. Liczną mniejszość utworzyli w tym mieście również imigranci z Azji. Jeśli całe Stany Zjednoczone stanowią melting pot (tygiel, w którym mieszają się rasy, kultury, religie i narodowości), to kocioł Los Angeles stoi na najbardziej gorącej fajerce.

Polityka 22.2005 (2506) z dnia 04.06.2005; Społeczeństwo; s. 96
Reklama