Kolonia poprawcza, zona, obóz, łagier – to filar rosyjskiego systemu penitencjarnego. Przez 70 lat istnienia Związku Radzieckiego przez te obozy przeszło ponad 70 mln ludzi. Każdy w Rosji wie jak wygląda zona, nie ma rodziny, z której ktoś kiedyś nie został skazany. Rosyjskie Gławnoje Uprawlienie Ispołnienija Nakazanii GUIN, czyli Główny Zarząd Wykonania Kar, to tylko cień swojego sowieckiego poprzednika GUŁagu, ale i tak jest drugą co do wielkości machiną penitencjarną na świecie. To ponad 700 tys. więźniów w 765 obozach rozsianych na całym terytorium Rosji, 598 zakładów przemysłowych i 70 gospodarstw rolnych z roczną produkcją o wartości 16 mld rubli, 350 tys. strażników i pracowników administracji.
Kolonia to zazwyczaj ocalały z chruszczowowskiej odwilży były stalinowski obóz koncentracyjny, czasem jeszcze z drewnianymi barakami pamiętającymi niewolników lat 30. i 40., częściej jednak już z murowanymi, wzniesionymi na miejscu tamtych w latach 60. i 70. Wszystkie podobne jeden do drugiego.
Stalowa brama, trzymetrowej wysokości ogrodzenie z gotowych betonowych paneli, dwie, trzy linie drutu kolczastego, wokół placu apelowego długie, piętrowe, więzienne budynki. Szara, krzywo kładziona cegła, łagodny, kryty papą skos dachu. W centralnej części klatka schodowa, w skrzydłach pięćdziesięcioosobowe sale oddziałów zastawione piętrowymi pryczami. W salach skazani ponumerowani i pogrupowani w brygady. Sale są zamykane tylko na noc, w dzień część skazanych wychodzi do pracy, reszta, odkąd Rosja ratyfikowała szereg międzynarodowych umów o przestrzeganiu praw człowieka i w łagrach zniesiono pracę przymusową, snuje się pomiędzy barakami, ogląda w więziennej świetlicy brazylijskie seriale, gra w warcaby albo domino – zabija czas, który pozostał do końca wyroku.