Największa gwiazda radzieckiej i rosyjskiej estrady Ałła Pugaczowa nie poparła inwazji na Ukrainę. W odwecie Kreml udaje, że nigdy nie istniała.
Przedstawione w ubiegły czwartek propozycje zawarcia pokoju między Ukrainą a Rosją w rzeczywistości były ultimatum. Jeśli strony nie zgodzą się na porozumienie, USA wycofa się z procesu pokojowego, najpewniej kończąc również wsparcie dla Ukrainy.
Władimir Putin proponuje bezpośrednie rozmowy z Ukrainą, co jest jeszcze większym zaskoczeniem niż świąteczny rozejm. Czar pryska po bliższym zapoznaniu.
Rosjanie zaproponowali 30-godzinny rozejm na święta: przerwę w atakach lotniczych, rakietowych i morskich, ale i w działaniach lądowych. Stali się miłośnikami pokoju?
Artykuł na stronie Służby Wywiadu Zagranicznego, kierowanej przez Siergieja Naryszkina, mówi o europejskich – rzekomo nazistowskich – dyktaturach, z którymi Rosjanie będą walczyć jak 80 lat temu w sojuszu z USA.
Oświadczenie sekretarza stanu USA wywołało lekki szok wśród europejskiej dyplomacji. Coś, co dla nas było jasne od początku i o czym pisaliśmy, właśnie dotarło do Amerykanów. Czy oni nie mają żadnego wywiadu?
Rosjanie gromadzą wojska między Białorusią a Petersburgiem. Mimo że istnieje Leningradzki Okręg Wojskowy, wydzielili z niego „wojenne” dowództwo wojsk „Siewier” (Północ), które wraz ze swoimi wojskami nie jest przeznaczone do walk w Ukrainie.
Stało się dokładnie tak, jak przewidywaliśmy: Rosjanie wysunęli żądania nie do spełnienia. Dlaczego są nie do spełnienia? Bo to warunki kapitulacji.
Rosyjscy oficerowie na wiele mogą sobie pozwolić. Dopuszczają się zbrodni wojennych, są okrutni nawet dla podwładnych, całkiem powszechna jest korupcja. Ale jest granica, której przekroczyć nie mogą.
Armia rosyjska podczas tej wojny rozrosła się z 1 mln do 1,5 mln ludzi. A na maj spodziewana jest ofensywa, która miałaby się zacząć, gdy przeschnie grunt.