Archiwum Polityki

Że dopadłem jazz...

„Lubię myśleć, że dopadłem jazz” – śpiewa Wojciech Waglewski na najnowszej płycie Voo Voo „XX cz. I”. No i rzeczywiście, w kilku numerach nie tylko saksofon Mateusza Pospieszalskiego, perkusja Piotra Żyżelewicza, bas Karima Martusewicza, ale przede wszystkim gitara Waglewskiego bardzo jazzowo brzmi. Ale nie tylko jazzowo, bo tym razem lider Voo Voo postanowił przejechać się po różnych klimatach i nastrojach. Mamy przeto ukłon w stronę zawsze żywych Beatlesów („Państwo się znudziło”), odrobinę reggae („Nie muszę musieć”), nieco etno („Kula Hula”), a co jakiś czas włącza się stary, dobry rock'n'roll. Ta mieszanka, do której sprokurowania zaprosił Waglewski przyjaciół (m.in. Lecha Janerkę i Muńka Staszczyka) oraz synów Bartka i Piotrka, nie sprawia jednak wrażenia stylistycznej kompilacji, jest bowiem czymś na kształt autorskiej podróży po osobistych muzycznych fascynacjach i inspiracjach, co nadaje jej zaskakująco spójny charakter. No, ale czemu tu się dziwić, Wojtek Waglewski jest wszak artystą, który czego by się nie tknął, zamienia we własną muzyczną opowieść, jak zawsze bardzo zajmującą.

Mirosław Pęczak

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Kultura; s. 60
Reklama