Archiwum Polityki

Jak grają dżentelmeni

Jeden z twórców „Polityki” Michał Radgowski, obdarzony subtelnym poczuciem humoru, w czasach PRL zwykł był mawiać, że najbardziej śmieszą go trzy określenia: „Parlamentarzyści radzieccy”, „Trabant-limuzyna” oraz „Wodogrzmoty Mickiewicza”. Rzeczywiście, Trabant miał tyle wspólnego z limuzyną, co Mickiewicz z wodogrzmotami, a Rada Najwyższa z Izbą Gmin.

Kolekcję Michała warto uzupełnić. Otóż w Płocku, gdzie zbudowano most przez Wisłę, rozpisano konkurs na „patrona przeprawy”, bo dziś bez patrona można utonąć. Radni zdecydują, czy most ma nosić imię Solidarności, Jana Pawła II czy może – jak chce grupa mieszkańców – Bożego Miłosierdzia. „Śmiertelny wypadek na moście Bożego Miłosierdzia”, „Pod mostem Solidarności przybyło dwa, ubyło trzy milimetry wody”, „Samobójca rzucił się z mostu Jana Pawła II” – to wiadomości, jakich możemy oczekiwać po wyborze patrona, kiedy most zostanie ochrzczony i zacznie żyć swoim grzesznym życiem.

Do kolekcji Radgowskiego nadają się także „dżentelmeni z komisji śledczej do spraw Orlenu”. W telewizji pokazano, jak na sejmowym korytarzu przekrzykują się dżentelmeni – Aumiller i Macierewicz. Kiedy czytam, że prof. Kieres zawarł „dżentelmeńską umowę” z członkami sejmowej komisji śledczej, to mam wrażenie, że Trabantem-limuzyną spadam z mostu im. Bożego Miłosierdzia w otchłań Wodogrzmotów Mickiewicza.

Zawierając „dżentelmeńskie porozumienie” baranka z wilkiem prof. Kieres zachował się jak pierwsza naiwna. Nie tylko ustąpił, ale swoje ustępstwo przykrył listkiem figowym warunków, na jakich teczki udostępni: o każdą teczkę komisja będzie występować oddzielnie, każdy wniosek będzie uzasadniać, a wszystko razem zachowa w tajemnicy.

Polityka 24.2005 (2508) z dnia 18.06.2005; Passent; s. 105
Reklama