Archiwum Polityki

Ciało jedno, a myśli tysiące

Religia i literatura muszą wypływać z serca – powiada w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”(nr 136) pisarz Mariusz Sieniewicz – a ono jest po lewej stronie. Stąd też ciągoty do lewactwa. Zauważ, że Chrystus w swoich czasach był lewakiem i po prostu rozpieprzał zastany, skostniały świat”. Otóż ani prowadząca wywiad Agnieszka Wolny, ani czytelnik nie ma specjalnie czego „zauważać” – dyrdymały o Chrystusie lewaku są stare jak Chrystus, a do cna zgrane lewicowe frazesy o sercu po lewej stronie jeszcze starsze. „Serce mądrego jest po prawej stronie jego, a serce głupiego po lewej stronie jego” jest powiedziane w Księdze Eklezjasty (10, 2). Ma się rozumieć szermujący anatomiczną lewicowością propagandziści nie mieli pojęcia, że fraza-matka ich frazesu ma brzmienie tak kłopotliwe – nie jest to dziwne, Biblia nie była ich lekturą. Sieniewicz o tym pojęcia nie ma tym bardziej – nie jest to zaskakujące – jak ktoś sam się ma za Chrystusa Zbawcę, Biblii czytać nie musi.

Upojony własnym słowem przybiera pozę wielkiego buntownika, bezkompromisowego lewaka, zbawiciela, który rozpieprza skostniały świat literacki: „Trzeba rozwalić tę parnasistowską, nadętą, salonową, zadowoloną z siebie i tchórzliwą literaturę. (...) Nie dalej jak wczoraj pan w garniturze z dużego niemieckiego wydawnictwa powiedział, że każdego można »wyjąć«, czyli kupić, i patrzył na mnie wymownie, a mnie się chciało wyrzygać mu na ten garnitur albo zwyczajnie obić mu gębę. Co to do cholery jest! Co za literackie bagno!”. Bagno w istocie potworne. Bagno tym plugawsze, że prawdziwy buntownik, a może tylko normalny facet, jakby zostaje przez kogoś upokorzony i ma wolę obicia mu mordy i obrzygania – czyni to i potem się z tą – zwłaszcza jak idzie o publiczne obrzygiwanie – nieco kłopotliwą zasługą specjalnie nie obnosi.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Pilch; s. 107
Reklama