Archiwum Polityki

Kuśpitowski nie rozumie

Mały Kuśpitowski pyta tatusia:
– Dlaczego wokół polityka (tu nazwisko) kręci się banda łobuzów? Czy ten polityk (tu nazwisko) nie mógłby zgromadzić wokół siebie przyzwoitych ludzi?
– Ależ ty jesteś głuptas – kiwa głową stary Kuśpitowski. – Chcesz, żeby ci przyzwoici stali się łobuzami? Niech już lepiej polityk (tu nazwisko) zostanie przy swoich kolesiach.

Należy się państwu wyjaśnienie: Kuśpitowskiego wymyślił Kazimierz Dejmek. Znany nie tylko z dokonań reżyserskich, ale i z językowej fantazji, soczystego, plugawego nieraz słownictwa. Postać z monologów Dejmka, wspomniany Kuśpitowski, przeciętniak, żaden tam orzeł, kiedy wybrał się do teatru, powinien zrozumieć sztukę i jej przesłanie kierowane do publiczności. A gdy po spektaklu dreptał do domu – w którym oprawę akustyczną zapewniała pani Kuśpitowska i rozkoszne dzieciaczki – miał na tyle rozeznawać rzeczywistość, by uniknąć wilczych dołów codzienności. Wiadomo przecież bez powoływania się na autorytety: Fenicjanie wynaleźli pieniądze tylko raz. My musimy wynajdować pieniądze każdego dnia.

Kuśpitowski wiosną 2005 r. patrzy na świat, marszczy brwi, puka się w czoło – i nie rozumie. Nie rozumie, dlaczego stale słyszy, że coś jest „porażające”. To coś to esbeckie gryzmoły, teczkowa wiedza. Słówko „porażające” ma dziś solidną oprawę. Na ekranie telewizora pojawia się poseł zasiadający w komisji i z zadumą humanisty powiada, że właśnie go poraziło. Niewątpliwie mamy do czynienia z porażeniem mózgowym, bo stary koń kuty na cztery nogi zamienia się w gaworzącego przedszkolaka. Zdumionego, że w niedemokratycznym państwie służby szpiclowały, szantażowały, opluskwiały, wystawiały na ciężkie próby charaktery.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Groński; s. 109
Reklama