Archiwum Polityki

Żarcik

Lewicowość nie jest ani skłonnością umysłu, ani społeczną postawą, ani systemem etycznym czy ideologią. Lewicowość, jak przekonują badania amerykańskich naukowców, to zwyczajna choroba” – pisze we „Wprost” Michał Łuczewski. Wbrew pozorom nie jest to tekst żartobliwy, ilustruje bowiem dobrze miazmaty intelektualne istotnej części naszej prawicy. Szczególnie charakterystyczna jest tu przedziwna projekcja. Oto najbardziej typowe cechy ideologii prawicowych przypisane są lewicy. Czyżby prawica zaczynała się wstydzić? To byłoby nawet pocieszające. A może nie rozumie tego, co sama głosi? Taki wariant byłby już znacznie mniej optymistyczny.

I tak przypisuje Łuczewski lewicy spiskową wizję świata. Cóż, w ciągu ostatnich dwóch przynajmniej wieków straszono nas przede wszystkim spiskami: żydowskim i masońskim. Doprawdy ciężko byłoby udowodnić, że któryś z nich wymyśliła lewica. We Francji spiskowa interpretacja rzeczywistości osiągnęła swoje szczyty w okresie sprawy Dreyfusa. Argumenty, że Żydzi (i masoni przy okazji) chcą rozbroić i zniszczyć Republikę, opanowawszy kapitał bankowy spauperyzują i podporządkują sobie obcoplemieńców, wysuwane były przez kręgi ultramontańskie, nacjonalistyczne, wojskowe, kościelne. Podział kraju na dreyfusistów i głoszących zasadę spisku antydreyfusistów odpowiadał niemal dokładnie mapie politycznej zdeterminowanej w wyborach parlamentarnych. W Polsce teorie ciemnych machinacji wrażych sił głosiła konsekwentnie endecja.

„W ostatnich latach – kontynuuje Łuczewski – coraz powszechniejsze stały się zaburzenia seksualności (lewicy – L.S.), przejawiające się albo obsesyjnym zafascynowaniem tematami tabu (chichot z powodu wszystkiego, co może uchodzić za seksualną aluzję), albo we wzmagającej się identyfikacji z orientacjami i podorientacjami seksualnymi, jak również płcią jako taką (najczęściej w postaci bardzo agresywnych odmian tzw.

Polityka 25.2005 (2509) z dnia 25.06.2005; Stomma; s. 110
Reklama