Większość z omawianych roślin znajdziemy w dwóch środowiskach: bliskim naturalnemu w dolinach rzek oraz na terenach użytkowanych rolniczo. To pierwsze jest matecznikiem nowalijek wiosennych, a latem zasobne w dojrzewające zielska. To drugie obfituje w chwasty, które możemy zbierać w myśl maksymy: Niszczmy chwasty, jedząc je.
Znad rzeczki
W zaroślach i na łąkach kwitną właśnie okazałymi baldachami (kwiatostanami rozłożonymi na podobieństwo parasola) dzikie włoszczyzny. I one, i ich jednoroczne, niekwitnące rodzeństwo wydają wciąż młode liście, ale jadalne są i pozostałe części – pąki, ogonki liściowe, kwiaty, owoce – wszystkie o specyficznym smaku.
Ogonki liściowe barszczu (fot. 1) służą jeszcze teraz na Syberii do pędzenia alkoholu, a uszatkowane liście, łodygi i kwiatostany, lekko posolone i zmoczone oraz mocno dociśnięte, kiszą się w dwa dni na kwaśną alkoholową breję, uważaną po ugotowaniu za pyszną zupę piwną. W ostrym świetle pogodnego dnia barszcze, szczególnie gatunków olbrzymich, stają się przejściowo parzące. Rękawiczki do zbioru nie zaszkodzą. Barszcz ma owłosioną łodygę i wielkie, złożone, mięsiste liście nieco podobne do klonowych. Ale uwaga na niebezpiecznie parzący barszcz Sosnowskiego, odznaczający się wielkimi rozmiarami, przewyższającymi wzrost człowieka! (POLITYKA 21/03).
Ogonki liściowe dzięgla leśnego (fot. 2) kandyzuje się, a jednorocznym korzeniem zaprawia alkohole. Małe listki składające się na wielkie liście są drobno ząbkowane – przy skośnym świetle można zobaczyć świetlistą obwódkę wyróżniającą tę roślinę. Żółto kwitnący pasternak (fot. 3) jest dotąd uprawiany w cieplejszych krajach dla smacznego korzenia – u nas, choć smaczny, jest zbyt łykowaty, za to ziele, kwiaty i owoce są niezwykle aromatyczne.