Archiwum Polityki

Mafijna strefa ekonomiczna

Przedstawiciele wojska bronią się przed zarzutami o powiązania armii z mafią paliwową.

Trudno jednak uwierzyć, że wojsko stało się niewinną ofiarą mafii. Mafia dzierżawiła od wojska m.in. port wojenny i bazy paliwowe, w których przeładowywała i fałszowała paliwo. Zadowoleni byli żołnierze, bo mogli dorobić do żołdu. Cieszyła się Agencja Mienia Wojskowego, gdyż dobrze zarabiała na wynajęciu obiektów.

Zacierali ręce kolejni ministrowie obrony narodowej, że AMW osiąga dobre wyniki ekonomiczne i budżet nie musi do niej dopłacać. Tylko państwo traciło na tym interesie miliardy złotych. Nikt najwyraźniej nie panował nad tym, co działo się na terenach wojskowych. Wojska ani Wojskowych Służb Informacyjnych działalność spółek paliwowych nie interesowała, gdyż były one cywilne. Policji ani Centralnego Biura Śledczego też najwyraźniej nie, gdyż miejscem ich działania były obiekty wojskowe.

Dzięki temu mafia w poczuciu pełnej bezkarności spokojnie fałszowała paliwo od początku lat 90. To kolejny przykład, że agencje rządowe, podobnie jak fundusze celowe, działają poza jakąkolwiek kontrolą. Agencja Mienia Wojskowego została powołana, żeby szybko sprzedać to, co armii przestało być potrzebne, i się zlikwidować. Ale o likwidacji nikt tu nigdy poważnie nie myślał. Rozrzucone po całym kraju obiekty AMW stały się czymś w rodzaju specjalnych stref ekonomicznych. Tyle że działających w nich spółek mafii paliwowych to nie państwo zwolniło od podatku, lecz zwolniły się same.

Polityka 26.2005 (2510) z dnia 02.07.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama