Archiwum Polityki

Nowy Jork bez szans?

Nowy Jork wydawał się faworytem w rywalizacji o olimpiadę 2012. To w końcu prawdziwie kosmopolityczna metropolia, siedziba ONZ, miasto doświadczone w organizowaniu międzynarodowych imprez, mozaika etnicznych kultur, wciąż stolica świata.

Miejscowa policja – 36 tys. ludzi – wie, co to terroryzm i od dawna współpracuje z zagranicznymi organami porządku. Niemal wszystkie obiekty i wioskę olimpijską zaprojektowano blisko siebie. W Wielkim Jabłku nie było też dotychczas igrzysk, co przemawia na korzyść kandydata.

Po 11 września 2001 r. doszedł powszechny odruch współczucia i solidarności. Mówiło się, że Nowy Jork wygra w cuglach, bo olimpiada powinna uleczyć zranione miasto. Po ogłoszeniu raportu MKOl o stanie przygotowań kandydujących miast nikt nie daje amerykańskiej metropolii większych szans. Co się stało?

Cios ambicjom nowojorczyków zadało zablokowanie budowy głównego stadionu na zachodnim Manhattanie nad rzeką Hudson. Padł on ofiarą sporu lokalnych polityków. Budowie, której koszt wyceniono na 2,2 mld dol., sprzeciwił się przewodniczący parlamentu stanu Nowy Jork Sheldon Silver. Jego argument: inwestycja odciągnie środki od renowacji dolnego Manhattanu, historycznych dzielnic boleśnie dotkniętych kryzysem po ataku na WTC. Za stadionem – i olimpiadą – byli bardziej prominentni politycy: burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, gubernator stanu Nowy Jork George Pataki oraz były burmistrz i prawdopodobny kandydat na prezydenta Rudy Giuliani. Jednak od lat 70., kiedy Nowy Jork stanął na progu bankructwa, legislatura stanowa ma więcej do powiedzenia w sprawach finansów miasta i stąd siła veta Silvera.

Bloomberg upierał się przy stadionie nad Hudsonem, tak jakby nie można sobie było wyobrazić innej lokalizacji. Miał on po olimpiadzie zostać obiektem miejscowej drużyny futbolowej Jets i można podejrzewać, że burmistrzowi bardziej zależy na dogodzeniu lokalnym lobbies niż na organizacji igrzysk. MKOl zgodził się wprawdzie na alternatywną budowę stadionu – w Queens – ale cała komplikacja podważyła wiarygodność Wielkiego Jabłka.

Polityka 26.2005 (2510) z dnia 02.07.2005; Społeczeństwo; s. 90
Reklama