Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Bóg z rockiem

Czy można zbawić świat muzyką? Miliony fanów irlandzkiego zespołu U2 wierzą, że jest to możliwe. Istniejąca od prawie 30 lat grupa, która 5 lipca zagra w Chorzowie, wciąż kultywuje swój wizerunek natchnionych romantyków walczących o słuszną sprawę.

Zespół niemal od początku swojej działalności wspiera organizację Amnesty International, a jego lider, charyzmatyczny wokalista Bono, organizuje akcję na rzecz oddłużenia krajów Trzeciego Świata. W związku z tą akcją w 2000 r. został przyjęty na prywatnej audiencji przez Jana Pawła II. Bono uczestniczy w międzynarodowych konferencjach, spotyka się z politykami, a w wywiadzie udzielonym niedawno gazecie „The Sunday Times” wyznał, że lubi George’a Busha, który ponoć rozumie konieczność przeciwdziałania pandemii AIDS w Afryce. Rozległe koneksje Bono budzą niekiedy wątpliwości u kolegów artystów. Kilka tygodni temu Sinead O’Connor stwierdziła, że chodząc na przyjęcia z politykami Bono ryzykuje utratę wiarygodności, a picie wina z Tonym Blairem to już gruba przesada. Bono wie swoje: trzeba przekonywać do słusznych racji także wielkich tego świata, nawet Busha.

Już po wydaniu pierwszej płyty („Boy” – 1980 r.) stało się jasne, że zespół w tekstach swoich piosenek chce połączyć charakterystyczny dla brytyjskiej fali punkowej ton protestu przeciw społecznej niesprawiedliwości z religijnym przesłaniem. Wkrótce owo przesłanie uwyraźniło się w jawnych manifestacjach przywiązania do wiary chrześcijańskiej: w biogramie dla „New Musical Express” Bono umieścił Biblię na pierwszym miejscu listy swoich ulubionych książek, zaś w tekstach piosenek pisanych przezeń dla U2 znalazły się cytaty z Psalmów i odwołania do Ewangelii. W tej tendencji silnie wspierali autora gitarzysta The Edge i perkusista Larry Mullen. I choć z mniejszym entuzjazmem odnosił się do tego basista Adam Clayton, z pochodzenia Walijczyk, w pewnym momencie zespół zaczął się na serio zastanawiać, czy nie zakończyć ledwo co rozpoczętej kariery, bo nie wiadomo, czy przekonany chrześcijanin może być jednocześnie rockmanem.

Polityka 26.2005 (2510) z dnia 02.07.2005; Społeczeństwo; s. 93
Reklama