Archiwum Polityki

Zlitujcie się nad Viadriną

Finansowany głównie przez Brandenburgię, uniwersytet europejski Viadrina we Frankfurcie nad Odrą od początku był pomyślany jako uczelnia niemiecko-polsko-europejska. Polacy stanowią jedną trzecią studentów, a reszta ich kolegów pochodzi z bez mała 70 krajów. – Celem Viadriny – powtarza
prof. Gesine Schwan, rektor uczelni i koordynatorka kontaktów polsko-niemieckich przy rządzie w Berlinie – nie jest „drenaż mózgów”, lecz integracja studentów. – Viadrina to wychowywanie na przyszłość wspólnych elit – dodaje prof. Irena Lipowicz, koordynatorka przy polskim rządzie.

Na doświadczeniach Viadriny opierają się też podobne uczelnie – polsko-ukraińska czy rumuńsko-bułgarska.

4 listopada 2004 r. w Krakowie kanclerz Schröder i premier Belka jednogłośnie wypowiedzieli się za transformacją Viadriny w uczelnię finansowaną przez fundację korzystającą zarówno ze środków państwowych, jak i prywatnych. I w budżetach obu krajów wygospodarowano odpowiednie środki: ze strony niemieckiej 50, zaś polskiej – 5 mln euro rocznie. Jednak politycy swoje, a ministerialni urzędnicy swoje. Nasi zasłaniają się konstytucyjnym zapisem, że budżet państwa nie może finansować fundacji międzynarodowych. A przecież z budżetu jest finansowana polsko-niemiecka wymiana młodzieży, a środki na Viadrinę mogą być tam zapisane jako finansowanie współpracy naukowej. Na tę formułę z kolei nie godzą się Niemcy. Trudno sobie wyobrazić, by jedni i drudzy nie mogli znaleźć zadowalającej formuły. Dalsza mitręga może pogrzebać całą ideę. Byłby to fatalny znak dla młodych euroentuzjastów.

Polityka 27.2005 (2511) z dnia 09.07.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama