Początek lat 90. Grzegorz Dzik i Józef Biegaj, świeżo upieczeni absolwenci Politechniki Wrocławskiej, zakładają zajmującą się sprzątaniem dwuosobową spółkę Impel. Wkrótce zaczynają świadczyć też usługi ochroniarskie. Kiedy w 1991 r. wchodzi w życie ustawa o zatrudnieniu i rehabilitacji zawodowej osób niepełnosprawnych, w Impelu pracują już pierwsi inwalidzi. W 1993 r. spółka uzyskuje status zakładu pracy chronionej. Na każdego pracującego inwalidę dostaje od państwa dotacje. Rok później w Impelu niepełnosprawnych jest już 50, w połowie lat 90. setki, wkrótce – tysiące osób.
Droga na szczyt
W ciągu 12 lat lokalna spółka przepoczwarza się w drugie co do wielkości prywatne polskie przedsiębiorstwo w branży usług ochroniarskich, porządkowych i cateringowych. Spośród 20 tys. pracowników blisko 8 tys. to niepełnosprawni. Roczne obroty przekraczają 550 mln zł, a listę najważniejszych spośród 2,5 tys. klientów otwierają państwowe kolosy: KGHM Polska Miedź SA, Grupa LOTOS, Orlen, Wrozamet SA, Elektrociepłownie Warszawskie.
Jesienią 2003 r. największy zakład pracy chronionej w Polsce jako Grupa Kapitałowa Impel wchodzi na giełdę. W prospekcie emisyjnym władze spółki informują, że w 2004 r. kwota państwowych dotacji wyniesie prawie 107 mln zł – więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Zyskują zaufanie inwestorów. Akcje Impel SA idą w górę.
Ale wedle ogłoszonego w maju 2004 r. rozporządzenia Rady Ministrów ma się skończyć finansowe eldorado dla firm, które zatrudniały niepełnosprawnych. Dla Impel SA oznaczało to problemy finansowe, a być może nawet plajtę.
Pomoc wedle nowych zasad miała zostać oparta na systemie kwotowym (z ang. quota system): pracodawca, by otrzymać dotację, musiałby wykazać, że ponosi koszty związane między innymi z mniejszą efektywnością pracy inwalidy bądź z przystosowaniem stanowiska pracy do jego potrzeb.