Na granicach z Rosją, Ukrainą i Białorusią celnicy skrupulatnie sprawdzają samochody w poszukiwaniu przemycanego w kanistrach tańszego paliwa. W tym samym czasie kierowcy wracających z Litwy tirów wwożą je masowo i legalnie w dodatkowych zbiornikach.
Zachęcają ich liberalne przepisy, które pozwalają między krajami UE przewozić dowolne ilości paliwa w zbiornikach (bez płacenia cła i akcyzy). Dotyczy to nie tylko tych fabrycznych, ale także dodatkowych, o ile mają techniczne certyfikaty. Standardowy zbiornik tira ma 600–700 l.
W kwietniu 2004 r., w przeddzień wejścia do Unii, polski rząd wprowadził dla samochodów ciężarowych wjeżdżających do Polski z krajów nienależących do UE (a więc z Rosji, Białorusi i z Ukrainy) limity – w zbiorniku mogły wwieźć bez cła i podatku najwyżej 200 l paliwa.
Urzędnicy Ministerstwa Finansów zapomnieli jednak o Litwie, także nowym członku Unii, z którym nie mamy granicy celnej. W 2005 r. na przejściu granicznym z Litwą w Budzisku ruch samochodów ciężarowych wzrósł aż o 80 proc. Przez Augustów w ciągu doby przejeżdża w jedną stronę dwa tysiące tirów. – Gdyby każdy miał w baku 1000 l paliwa, Skarb Państwa traciłby na tym 5 mln zł dziennie – mówi Grzegorz Borkowski z Polskiej Izby Paliw Płynnych, stowarzyszenia właścicieli prywatnych stacji paliwowych, które tracą na tym procederze.