Archiwum Polityki

Freski Schulza

:-,

Po serii wystaw niezwykle spektakularnych, ale budzących wiele wątpliwości artystycznych (Dali, Chagall, Warhol, Picasso), agencja Kontakt przygotowała ekspozycję bardzo rzetelną, aczkolwiek też nie pozbawioną elementów widowiskowych. To „Bruno Schulz. Republika marzeń” w Muzeum Teatru Wielkiego w Warszawie. Na wystawie zgromadzono niemal wszystko, co było można: blisko sto grafik i rysunków (w tym ilustracje do „Sanatorium pod Klepsydrą” i słynny cykl grafik „Xsięga Bałwochwalcza”), a nawet jedyny zachowany do dziś obraz olejny artysty „Spotkanie”. Tak zwany nastrój budują (niekiedy nazbyt nachalnie i dydaktycznie) zdjęcia z rodzinnego Drohobycza, pamiątki rodzinne, a nawet reprodukcja prac Velazqueza czy Goi.

Jednak największym magnesem ekspozycji mają być freski z willi Landaua odkryte przypadkowo w Drohobyczu w 2001 r. podczas kręcenia filmu o artyście. A właściwie nie freski, ale to, co z nich zostało. Przypomnę bowiem, że czternaście naściennych malowideł wykuli i potajemnie wywieźli do Izraela wysłannicy Instytutu Yad Vashem. Do Polski trafiło więc pięć pozostałych, na szczęście odkrytych już po wizycie.

Nie są to dzieła o szczególnej wartości artystycznej, ale ich tragiczna historia (powstały niejako pod przymusem, na polecenie szefa miejscowego gestapo) czyni z nich główną atrakcję wystawy. Prace Schulza w stolicy oglądać można będzie do 7 lutego, później trafią do Wrocławia i Gdańska.

P. Sa.

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 3.2003 (2384) z dnia 18.01.2003; Kultura; s. 59
Reklama