Archiwum Polityki

Władza bez wiedzy

Wiceprezydent Bielska-Białej Henryk Juszczyk zapewne straci ledwo co objęte stanowisko. W grudniu 2002 r. weszło w życie rozporządzenie Rady Ministrów, które nakłada, między innymi, na wiceprezydentów miast obowiązek posiadania wyższego wykształcenia. Ustawodawca przewidział setki stanowisk, na których bez wyższego wykształcenia ani rusz. Regulacja ta jest dość zaskakująca, ponieważ zaledwie parę miesięcy temu zrezygnowano z cenzusu wykształcenia i wójtom, burmistrzom oraz prezydentom pozostawiono wolną rękę w wyborze swoich zastępców. Juszczyk, jak twierdzi, nigdy nie ukrywał, że tytułu magistra nie posiada.

Najtrudniejszy do przełknięcia dla wszystkich bez „wyższego” jest jednak fakt, że ich przełożeni, czyli prezydenci, nie muszą mieć dyplomu. Przepisy te wynikają z założenia, że osoby ze stanowisk urzędniczych mają stanowić fachową siłę wspomagającą osoby na stanowiskach politycznych. A te w Polsce nie są niestety obwarowane wysokimi wymaganiami. W Sejmie na przykład stawia się na samouków. Nie ma żadnych wymogów co do wykształcenia marszałków, przewodniczących komisji i posłów w ogóle. Nie ma zrozumienia dla takich rozwiązań socjolog i politolog prof. Edmund Wnuk-Lipiński: – Jest to paradoks. Moim zdaniem prezydent, premier, ministrowie czy burmistrzowie też powinni być ludźmi wykształconymi. Posłowie przez brak wykształcenia nie mają umiejętności przewidywania skutków ustaw, które uchwalają. Brak wiedzy wychodzi w Sejmie na każdym kroku.

Złośliwi zatem zapytają: czy w naszym życiu politycznym mamy do czynienia z samoukami, czy też właściwsze byłoby słowo – nieukami?

Polityka 3.2003 (2384) z dnia 18.01.2003; Fusy plusy i minusy; s. 92
Reklama