Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Easy Reiter

Janusz Reiter otrzymał rekomendację sejmowej komisji spraw zagranicznych na ambasadora w USA. Teraz czeka na podpis i wręczenie nominacji przez prezydenta, a równolegle na wyrażenie zgody przez państwo przyjmujące, czego – jak się dowiedzieliśmy – jeszcze nie ma.

Zgoda taka jest zwykle udzielana odpowiednio wcześniej, ale w tym przypadku chodziło o to, by jeszcze ten Sejm zdążył zaopiniować kandydaturę (choć nawet negatywna opinia niczego by nie zmieniała) i by obecny prezydent wręczył nominację. Z obsadą tego stanowiska od jakiegoś czasu jest pewien kłopot. Poprzednia kandydatura – Henryka Szlajfera – upadła, gdy telewizyjne „Wiadomości” podały, że mógł być on kontaktem operacyjnym SB. Gdy IPN odmówił mu przyznania statusu pokrzywdzonego, oddał się do dyspozycji szefa MSZ oraz złożył wniosek o przeprowadzenie procesu lustracyjnego. Wcześniej mówiło się o kandydaturze Andrzeja Olechowskiego, ale nie zgodziła się na nią Platforma Obywatelska. 53-letni Reiter z wykształcenia jest germanistą. Był dziennikarzem „Życia Warszawy”, zwolnionym w stanie wojennym, potem publicystą „Przeglądu Katolickiego”. W latach 1990–95 był ambasadorem Polski w Niemczech. Od 7 lat jest prezesem Centrum Stosunków Międzynarodowych. Minister Adam Rotfeld, jak można przypuszczać, wybrał osobę, która jest akceptowana zarówno przez odchodzącą siłę rządzącą, jak i polityków szykujących się do władzy. Co zagwarantowałoby kadrową stabilność na ważnej waszyngtońskiej placówce.

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama