Archiwum Polityki

Remanent po zimie

Do lubelskiego sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko biznesmenowi Piotrowi W. Prokurator zarzuca mu, że podczas jazdy na nartach nie zachował ostrożności i wpadł na snowboardzistę, który doznał ciężkich obrażeń ciała. Za te czyny Piotrowi W. grozi nawet do 3 lat pozbawienia wolności (art. 156 par. 2 kk).

Zapowiada się precedensowy proces, bowiem dotychczas podobne przypadki rozstrzygano w Polsce na drodze cywilnej. Teraz armaty przeciwko sprawcy wypadku narciarskiego wytoczyła prokuratura. – Zastanawialiśmy się, czy można zastosować przepisy dotyczące wypadków drogowych – ujawnia rzecznik lubelskiej prokuratury okręgowej Andrzej Jeżyński. – Uznaliśmy jednak, że zasady na stoku narciarskim nie dotyczą ruchu drogowego, dlatego sprawcę oskarżyliśmy tylko o nieumyślne spowodowanie ciężkich obrażeń ciała.

Wypadek zdarzył się 31 stycznia we włoskim ośrodku narciarskim Cavalese. 17-letni snowboardzista (także Polak) zjeżdżał trasą Olimpia 1. Równolegle trasą Costabella mknął na nartach Piotr W. z Lublina. Na skrzyżowaniu obu tras narciarz wpadł na prawidłowo, jak uważa prokuratura, szusującego snowboardzistę. Ten uderzył głową w stok i stracił przytomność. Przez pięć miesięcy był w stanie śpiączki, po częściowym odzyskaniu sprawności złożył doniesienie o przestępstwie. Wyrok, jaki zapadnie w Lublinie, będzie miał znaczenie dla ofiar podobnych kolizji. Tylko na polskich stokach rocznie dochodzi do kilku tysięcy zderzeń narciarzy.

Polityka 31.2005 (2515) z dnia 06.08.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 17
Reklama