Archiwum Polityki

Dom woskowych ciał

Debiutanckiego horroru Jaume’a Colleta-Serry „Dom woskowych ciał” nie można zaliczyć do specjalnie oryginalnych. Jest to remake klasycznego tytułu z 1953 r. o rzeźbiarzu psychopacie, który oblewał trupy woskiem i czynił z nich osobliwe dzieła sztuki. W nowej wersji zbrodniarzy jest kilku, uwaga reżysera skupia się jednak na budzącej grozę działalności syjamskich bliźniaków zamieniających położone na odludziu miasteczko Ambrose w muzeum figur woskowych. O patologicznych relacjach łączących braci niewiele się można dowiedzieć, reżyser daje widzom tylko jedną wskazówkę. W upiornym kinie pełnym nawoskowanych ciał wyświetlany jest dramat Roberta Aldricha „Co się zdarzyło Baby Jane?”. Przedstawiał on makabryczną wizję chorobliwego związku dwóch sióstr, byłych aktorek: kaleki i zazdrosnej o jej karierę staruszki z sadystyczną precyzją obmyślającej na niej zemstę. Poza tym czytelnym i jakże subtelnym sygnałem w „Domu” króluje jednak brutalny gore z wypruwaniem flaków, tryskającą na ekran krwią i widokiem podrzynanych gardeł. Zgodnie z konwencją gatunku, bracia urządzają sobie bowiem polowanie na grupkę Bogu ducha winnych nastolatków, a kolejne zwroty akcji to po prostu smakowite opisy zabijania. Na pytanie, kto ocaleje, nietrudno dać odpowiedź. Jest to niestety główna słabość filmu, który można polecić nienasyconym fanom „Bękartów diabła” i „Ziemi żywych trupów”.

Janusz Wróblewski

Polityka 33.2005 (2517) z dnia 20.08.2005; Kultura; s. 55
Reklama