Archiwum Polityki

Miłość w czasach popkultury

Nigdy dotąd do papieskich tekstów nie trafili Nietzsche, prostytutki i Marks. Swą pierwszą encyklikę Benedykt XVI poświęcił miłości. Czy może być temat bardziej aktualny? Seksem i miłością żyje kultura masowa. Seria skandali na tle seksu wpędziła sam Kościół w kryzys wiarygodności. Wszyscy szukają szczęścia i spełnienia w seksie i miłości – niemal za wszelką cenę.

Ale w mnogości definicji i ofert na tym rynku miłości ludzie się gubią. Papież przypomina chrześcijanom, o co chodzi. To „Bóg jest miłością”, a ludzka miłość jest Jego darem dla mężczyzn i kobiet. Benedykt rozwija chrześcijańskie rozumienie miłości. Nietrudno zgadnąć, że różni się ono od podejścia niechrześcijan. I że nie należy zatem oczekiwać tutaj rewolucyjnych zmian. Obie strony – chrześcijanie i niechrześcijanie – pozostaną po lekturze przy swoim.

Są jednak miejsca, gdzie możliwe jest wzajemne zrozumienie. Feministki zapewne zgodzą się z papieżem, że seks i miłość traktowane jak masowy towar są swoją karykaturą. Polemika Benedykta z Friedrichem Nietzschem może zaś zafrapować czytelników, którzy uwierzyli temu niemieckiemu wieszczowi, że chrześcijaństwo zatruło pogańską radość erotyczną absurdalnym kompleksem winy, grzechu i nieczystości.

Czy chrześcijaństwo rzeczywiście zniszczyło erosa? – pyta papież – i urządza śmiały wypad w świat antyku i Biblii, by szukać odpowiedzi. To właśnie w tej części tekstu niewprawiony czytelnik za profesorem papieżem raczej nie nadąży – pojawiają się pogańskie prostytutki świątynne, które mamiły podróbką boskiej ekstazy.

Odpowiedzialna miłość – głosi papież – jest zaprzeczeniem egoizmu, transu i narcyzmu.

Polityka 5.2006 (2540) z dnia 04.02.2006; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 22
Reklama