Archiwum Polityki

Państwo: przyjdzie spychacz i posprząta

O głębokim kryzysie państwa i jego instytucji mówi się od z górą dwóch lat. Stąd nośny pomysł powołania IV RP. Ale Polsce chyba nie potrzeba jakichś nowych nadzwyczajnych instytucji politycznych. Ważniejsze, by nie psuć tych, które istnieją.

W miarę zbliżania się wyborów ton partii zmierzających do władzy, zwłaszcza PO i PiS, nieco złagodniał. Liderzy tych ugrupowań nie mówią już, że wszystko było i jest złe, a nawet podkreślają, że to i owo się udało i jedynie LPR chce jeszcze przewracać Okrągły Stół i rozpoczynać budowę jakiegoś nowego projektu, mało zresztą określonego. Jak widać, zbliżanie się do przejęcia władzy uczy pokory wobec rzeczywistości.

Przyszła władza od czegoś musi się odbić, musi zdobyć jakiś dobry przyczółek startowy. Ma z tym duży kłopot, bo wybory coraz bardziej obojętnieją, zmiana rządu wywołuje zainteresowanie bardzo umiarkowane (każdy rząd startuje z niższym od poprzedniego społecznym zaufaniem i szybko je traci), a zmiany ministrów nikt prawie nie zauważa. Dlatego dobrym terenem poszukiwań owego punktu odbicia do nowych rządów jest właśnie stan państwa, z którego Polacy nie są zadowoleni. Z jego instytucji jedynie wojsko i policja, a do niedawna jeszcze prezydent, cieszą się znaczącym społecznym zaufaniem.

Administracja jest przedmiotem ciągłej krytyki, służby cywilnej nie zbudowaliśmy, parlament skończył z notowaniami rekordowo niskimi, rząd ma się niewiele lepiej, działanie wymiaru sprawiedliwości powoduje, że płynie coraz więcej skarg do Strasburga, prokuratura jest w ciągłym ogniu krytyki, służby specjalne podejrzewane są (niestety często słusznie) o polityczne manipulacje, samorząd terytorialny staje się siedliskiem klik, czasem przestępczych, czego dowiodła słynna afera starachowicka w jej podstawowym, samorządowym wymiarze. Tak można stan państwa opisywać i w tym obrazie jest bardzo wiele elementów prawdziwych.

Nie zmienia to faktu, że instytucje demokratycznego państwa w konstytucji z 1997 r. zaprojektowane zostały zupełnie dobrze i państwo radzi sobie z kryzysami i przesileniami politycznymi.

Polityka 35.2005 (2519) z dnia 03.09.2005; Raport; s. 16
Reklama