Archiwum Polityki

No to cyrk

Kiedy ktoś jest szczęściarzem, zawsze ma fart: znajdzie złotą podkowę, będzie to podkowa słonia. Że co? – słonie obywają się bez podków. A czy można być do końca pewnym, że nie spotka nas niespodzianka? Wyszedłem na spacer z nietresowalnym bassetem. Wysiadająca z samochodu sąsiadka uniosła rękę, pokazała na billboard. Ustawiony tak, by siwy i godny Maciej Giertych pukał do okien i serc mieszkańców naszego osiedla.
– No to mamy patrona – westchnęła sąsiadka, chowając kluczyki.

Billboard zdobiło hasło kandydata na prezydenta, wymyślone przez sztab najtęższych łbów LPR: „Z nadzieją w przyszłość”. Coś tu się nie zgadza: zapowiadana przyszłość zanadto przypomina przeszłość. Jest czarno-białym filmem obywającym się bez dialogów. Zastępują je komendy. Po czym następuje happy end czy raczej happy endek.

Hasło Giertycha seniora to marnota. Nie trzeba się dziwić: literaturą tej formacji są weksle, zobowiązania płatnicze wypełniane przez kandydatów na parlamentarzystów. Identycznie jak w Samoobronie Leppera, kto zechce zmienić barwy, odejść z partii, opuścić klub – musi wybulić kilkaset tysięcy złotych. Ma to sens: przyjemność za darmochę nie jest przyjemnością. A tak można specyfikować: niepodawanie ręki Wrzodakowi – dwadzieścia tysięcy, rezygnacja z poklepanek po ramieniu przez Kotlinowskiego – pięćdziesiąt tysięcy, brak kontaktu wzrokowego z Wodzem – sto tysięcy. Pozornie dużo, lecz za to nie wydaje się na lekarzy: ustawiczny obowiązek kiwania aprobująco głową prowadzi do zwyrodnienia kręgów szyjnych. To naprawdę sztuka: przymilać się, łasić, bić pokłony z dumnie podniesionym czołem. Wspomniałem o literaturze utrzymanej w duchu LPR – jej przedsmak to wyborczy slogan.

Polityka 35.2005 (2519) z dnia 03.09.2005; Groński; s. 89
Reklama