Archiwum Polityki

Banki zapraszają rabusiów

Bandyci napadają na banki seryjnie. W ostatnią środę znów doszło do dwóch rabunków. W Krakowie od kilku miesięcy działa, jak podejrzewa policja, jakiś wolny strzelec. Napada wyłącznie sam i nawet nie dba o zamaskowanie twarzy.

Bezczelność bandytów wynika z bezkarności, ale i niefrasobliwej postawy bankowców. – Zaoferowaliśmy bankom pomoc logistyczną – mówi Alicja Hytrek, rzecznik KGP. – Nieodpłatne doradztwo, jak chronić placówki, jakie urządzenia i gdzie zamontować, jak instalować systemy alarmowe, jak ustawiać kamery monitorujące.

Kilka banków skorzystało z tej oferty i zainwestowało w systemy bezpieczeństwa, ale większość nie była zainteresowana. – Bo oni ubezpieczają się od napadów i jest im obojętne, ile rabusie zgarną – mówi zastrzegający anonimowość oficer policji.

W ostatnich latach liczba napadów na banki lekko spadała (w 2002 r. – 88; 2003 r. – 77; 2004 r. – 70), ale wartość strat rosła. W 2002 r. wynosiła 1 mln 300 tys. zł, a rok temu 2 mln 300 tys. W tym roku dokonano już 41 napadów i nic nie wskazuje, aby czarna seria została przerwana.

Polityka 37.2005 (2521) z dnia 17.09.2005; Ludzie i wydarzenia; s. 14
Reklama