Na początku lipca zarząd Mittal Steel Poland (MSP) – przed prywatyzacją Polskiej Huty Stali – zdecydował, aby za cały ubiegłoroczny zysk kupić obligacje wypuszczone przez Mittal Steel Holdings. Na Antyle Holenderskie, a więc do podatkowego raju, gdzie zarejestrowana jest spółka-matka, w kilku transzach przekazano ok. 500 mln dol. Zaskoczyło to mniejszościowych udziałowców: Skarb Państwa, który zachowuje 20 proc. akcji, i pracowników posiadających 15 proc. Pod koniec czerwca odbyło się Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy: – Nie było na nim mowy o takim dysponowaniu zyskiem – mówi Zbigniew Nita, jedyny przedstawiciel Skarbu Państwa w radzie nadzorczej MSP. – Nikt mnie nawet nie poprosił o zaopiniowanie tej decyzji.
Umowa prywatyzacyjna z października 2003 r. oddająca blisko trzy czwarte polskiego hutnictwa hinduskiemu koncernowi LNM (tak wówczas nazywała się firma L. Mittala) do dziś pozostaje utajniona. „Polityka” jest w posiadaniu jej końcowej wersji. Przewiduje ona, że cały zysk z lat 2003–2006 r. miał być przeznaczony na gwarantowane inwestycje. Choć w lipcu wreszcie podpisano umowy o inwestycjach w dwóch największych hutach (w Krakowie i Dąbrowie Górniczej), miejscowych związkowców to nie uspokoiło. Po transferze zysku Solidarność b. Huty Katowice zawiadomiła prokuraturę o popełnieniu przestępstwa (złamanie umowy) przez kierownictwo MSP.
Na początku września, po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, Prokuratura Rejonowa Katowice Centrum – Zachód uznała, że istnieje w tej sprawie uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Transfer zysku na Antyle będzie więc przedmiotem śledztwa. Kierownictwo MSP twierdzi, że decyzja co do zysku leżała w kompetencjach zarządu, a transakcja ma charakter krótkoterminowy (6 miesięcy), po czym pieniądze wrócą do Polski właśnie na sfinansowanie inwestycji.