Archiwum Polityki

Przeznaczone do burdelu

Okoliczności powstania nagrodzonego Oscarem pełnometrażowego dokumentu „Przeznaczone do burdelu” są równie ważne jak ukazana w nim historia. Brytyjska reżyserka i utalentowana fotografka Zana Briski wyjechała kilka lat temu do Indii, by nakręcić wraz z Rossem Kauffmanem film o prostytutkach z Kalkuty. Wejście z kamerą w ten świat okazało się niemożliwe. Wybrała nowy temat: dzieci z kalkuckich dzielnic rozkoszy. Żyjące w skrajnej nędzy, wychowujące się na ulicach, świadome swego losu 10-letnie wyrostki nieufnie traktowały obecność białej damy z Cambridge. Jednak gdy za jej namową zaczęły robić zdjęcia i opisywać otaczającą ich rzeczywistość, nawiązała się między nimi silna emocjonalna więź. Artystka nazywana przez nich „ciocią Zaną” nie musiała ich uczyć dystansu ani wrażliwości. Fotograficzne arcydzieła, które przynosiły, zadziwiły nie tylko ją. O tym jest ten film. O tęsknocie do dobra, do lepszego świata i o narodzinach artystycznych dusz w piekle, z którego nie sposób się wydostać. Łamiąc zasady systemu kastowego Zana Briski spędziła z dziećmi kilka lat, dała im nadzieję i wskazała możliwość ucieczki. Nie wszyscy jej bohaterowie potrafili z tej pomocy skorzystać. „Przeznaczone do burdelu” opisują długą drogę odbytą przez autorkę filmu i wzruszający proces budzenia się świadomości jej wychowanków. Subtelna konfrontacja marzeń z realiami, mentalności Wschodu z możliwościami, jakie oferuje cywilizacja Zachodu, przynosi piorunujący efekt.

Janusz Wróblewski

Polityka 37.2005 (2521) z dnia 17.09.2005; Kultura; s. 54
Reklama