Archiwum Polityki

Banały

Pisał Emmanuel Mounier, filozof, do którego żywię specyficzny sentyment, gdyż urodziłem się w dniu jego śmierci: „Jesteśmy wtłoczeni w nasze ciało, w rodzinę, w środowisko, w klasę, w ojczyznę, w epokę, których wcale nie wybieraliśmy. Dlaczego jestem tu, a nie tam, teraz, a nie kiedy indziej: zdecydowało o tym tajemnicze przeznaczenie, uprzedzając moją własną wolę. We mnie krzyżują się i splatają znaki teraźniejszego losu i przyszłego powołania. Ale to powołanie może torować sobie drogę wyłącznie w tym właśnie ciele, w tej rodzinie, w tym środowisku, w tej klasie, w tej ojczyźnie i w tej epoce. Nie jestem pozbawionym ciężaru i niepodległym COGITO bujającym po niebie idei, ale jestem bytem ciężkim, który może wypowiedzieć się jedynie w warunkach tego ciążenia. Stanowię całość: ja – w tym miejscu – w tym czasie. Być może należałoby dodać jeszcze ciężaru temu określeniu i powiedzieć: ja – w tym miejscu – w tym czasie – w ten sposób – pomiędzy tymi ludźmi – z tą przeszłością”.

Oczywiście, można wybrać nową ojczyznę, nową rodzinę, nowe środowisko, przebić się do innej klasy społecznej, ale (i nie chodzi tu o nostalgiczne atawizmy) niczego to w sednie rzeczy nie zmieni. Wszędzie bowiem będą: to miejsce, ten czas, ci ludzie, czyli okoliczności uwarunkowujące naszą aktywność i jej praktyczny sens. Można, bywają tego przykłady, podejmować działania w całkowitym (tak nam się przynajmniej wydaje) oderwaniu od kontekstu. I nie muszą one koniecznie mieć skutków samobójczych albo szaleńczych, pozostaną jednak bezużyteczne i społecznie niezaistniałe. Wydawać by się mogło, że głosząc te tezy wyważa Mounier otwarte drzwi, prawi zrozumiałe dla każdego truizmy.

Polityka 37.2005 (2521) z dnia 17.09.2005; Stomma; s. 99
Reklama