Archiwum Polityki

Popyt na ropę

Zajmuję się profesjonalnie tematyką podaży ropy naftowej i chciałbym skorygować pewne nieścisłości zawarte w Raporcie Adama Grzeszaka [„5,00 za litr?”, POLITYKA 27]. Jestem bardzo wdzięczny za poruszenie tej ważnej problematyki. Debata dotycząca podaży ropy naftowej ma kluczowe znaczenie dla gospodarki światowej, a w szczególności dla polskiej (ponieważ nasze złoża naftowe zapewniają niecałe 5 proc. krajowego popytu).

Oto mój komentarz.

1. Marion King Hubbert przewidział w 1956 r., iż produkcja ropy naftowej w USA (nie licząc Alaski) osiągnie szczyt w 1970 r. Tak też się stało, prognoza Hubberta była strzałem w dziesiątkę. Obecne prognozy dla szczytu światowej produkcji mieszczą się w granicach 2005–2037, zależnie od metodologii. Według osób stosujących metodologię Hubberta dla złóż światowych, szczyt produkcji nastąpi ok. 2008 r. (wliczając zyski rafinerii oraz inne uzupełnienia szczyt przesuwa się do ok. 2015 r.)

2. Nowe technologie, takie jak odwierty poziome czy „3D seismic”, nie spowodowały nagłego odwrócenia się trendu wydobycia ropy naftowej w USA, kraju uważanym za najbardziej innowacyjny na świecie.

3. Koncern British Petroleum stosuje tzw. iloraz rezerw do produkcji (R/P), według którego, jeżeli zużywamy 28 mld baryłek rocznie i mamy 1100 mld baryłek rezerw, to powinno nam starczyć ropy na 40 lat. Takie myślenie jest bez sensu, ponieważ przy wzroście gospodarczym popyt na ropę cały czas rośnie. Jeśli w tej chwili mamy popyt w wysokości 28 mld baryłek rocznie, to przy 3-proc. wzroście popytu za 10 lat wyniesie on 37 mld baryłek rocznie. Nie można więc założyć stałego popytu przez 40 lat. Po drugie, nawet jeśli popyt byłby stały, to zakładamy stałą produkcję 28 mld baryłek rocznie przez 40 lat i zerową produkcję w roku 41.

Polityka 38.2005 (2522) z dnia 24.09.2005; Listy; s. 109
Reklama