Archiwum Polityki

Kanadyjski Kanadyjczyk

Kanadyjscy artyści mają bardzo blisko do atrakcyjnego i potężnego rynku amerykańskiego. Wielu z nich udaje się przeniknąć do sąsiada i tym samym zapewnić sobie światową karierę. Czasem publiczność nawet nie wie lub zapomina o tym, że ich ulubieniec pochodzi z Kanady. Ja jednak, przekornie, mam ulubieńca, który poza Kanadą jest bardzo mało znany. Nazywa się Colin James i właśnie wydał swoją ósma płytę, „Limelight”. Jest na niej wszystko, co Colin i ja lubimy najbardziej. Doskonałe rockowe granie, trochę bluesa, tu i ówdzie spokojniejsza ballada. James sam skomponował większość piosenek i nie są to, zapewniam, nie tylko wypełniacze, ale bardzo dobre kawałki. Obok nich mamy też utwory takich klasyków jak Dylan czy Van Morrison. Nie mogę wyjść z podziwu, jak to możliwe, że James jeszcze nie podbił Stanów. To przede wszystkim ich strata. A ja się nie martwię, bo mam wszystkie jego płyty! I słucham, kiedy chcę.

Colin James, Limelight, Maple 2005

Wojciech Mann

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Kultura; s. 61
Reklama