Archiwum Polityki

Jak aktor z poetą

Poeta Marcin Świetlicki od ponad 10 lat występuje z zespołem Świetliki. Aktor Bogusław Linda od ponad 10 lat robi wiele, by pamiętano go nie tylko z roli w filmie „Psy”. Poeta dawniej „nieprzysiadalny” zaproponował słynnemu aktorowi wspólne przedsięwzięcie i tak powstała najnowsza płyta Świetlików „Las putas melancolicas”. Świetlicki robi to, co zawsze robi ze Świetlikami – melorecytuje swoje teksty. Linda robi to, czego do tej pory nie czynił – melorecytuje teksty Świetlickiego. Świetlicki na tle Lindy nie wypada gorzej niż zwykle. Linda na tle Świetlickiego też nic nie traci. Wspomagani sprawną kapelą, która udanie skręca w stronę jazzu, znaleźli się obaj w jednym wirze poezji ironicznej, czarno-humorzastej, miejscami ponurej (tytułowe putas są wszak melancholijne), niekiedy wizyjnej (Linda melorecytuje „Nad wodą wielką i czystą” Mickiewicza). Ten zaskakujący mariaż powoduje, że poeta staje się trochę aktorem, zaś aktor poetą. Nie widzę w tym nic niestosownego, zwłaszcza w przypadku aktora, który wypada tu zdecydowanie lepiej niż w filmie „Czas surferów”.

Mirosław Pęczak

Świetliki i Linda, Las putas melancolicas, Universal

Polityka 41.2005 (2525) z dnia 15.10.2005; Kultura; s. 61
Reklama