Uschyłku III Rzeczpospolitej kursował żarcik o typku stojącym w kolejce do amerykańskiego konsulatu.
– Chce pan wyjechać? – zagadnął go przechodzący Piękną znajomek.
– Uhm.
– Na trochę?
– Nie, na stałe.
– Ale dlaczego?
– Jakby tu panu... Otóż rządzi lewica.
– Po wyborach to się zmieni. Zobaczy pan, zacznie rządzić prawica.
– I to właśnie jest ten drugi powód.
Drugi powód już się zmaterializował. Strachajły szukają bezpiecznych tematów do rozmów. Bezpiecznych, to znaczy sugerujących aprobatę i optymizm: u nas przynajmniej nie ma tajfunów, komisje (10 w skali Bufona) wystarczą. To rozmówka o pogodzie. Da się bez obaw pogadać także o Rewolucji Moralnej. Do tej pory rewolucje były zawsze niemoralne, kończące się gilotyną, terrorem, czerezwyczajką. Wyższość Rewolucji Moralnej polega na tym, że obywa się bez barykad. Nie będzie więc można siedzieć okrakiem na barykadzie, co wywołuje dyskomfort. Rewolucjoniści siądą od razu za biurkami, w ministerialnych gabinetach. Do nikomu niewadzących tematów zaliczmy również głośne wyrażenie satysfakcji ze zmian na Wiejskiej. Jak kto muzykalny, sparafrazuje piosenkę Rosiewicza sprzed lat i zanuci:
Najwięcej witaminy
Mają nasze pośliny!
Pokłady erudycji się nie zmarnują. Czy to nie przyjemność odwołać się do takiego autorytetu jak ksiądz Baka? Pomawiany o obskurantyzm i honorowe obywatelstwo Ciemnogrodu ksiądz Józef B. był wizjonerem. W „Uwagach o śmierci niechybnej” przewidział, że pojawi się polityk z Galicji:
Śliczny Jasiu
Mowny szpasiu.
Nie mają racji ci, którzy plotą, że prawicowe rządy to ponuractwo, obrzędowość, naddrażliwość, świętoszkowatość, krajobraz prowincji, gdzie jedyną atrakcją jest Niewesołe Miasteczko.